Doznałem małego literackiego wstrząsu. Dawno nie czytałem niczego dobrego na tyle by coś takiego przezyć. Objawy pojawiły się w trakcie i tuż po zażyciu Ayn Rand (właśc. Rosenbaum Alissa) Atlas zbuntowany (Atlas Shrugged). Objawy wstrząsu mogą potrwać dość długo...
Mała dawka którą polubiłem nieco:
"Naprawdę pan sądził, że chcemy, aby przestrzegano tych praw? — zapytał. — Przeciwnie: chcemy, by je łamano. Lepiej będzie, jeśli pan sobie uświadomi, że nie walczy przeciwko garstce harcerzyków. Wtedy będzie pan wiedział, że nie żyjemy w epoce pięknych gestów. Chcemy rządzić i wiemy, jak to robić. Wy byliście tylko drobnymi szulerami, ale my znamy prawdziwą sztukę, i radzę panu także ją poznać. Nie ma sposo¬bu na rządzenie niewinnymi. Jedyna władza, jaką posiada każdy rząd, to władza nad przestępcami. Kiedy zatem nie ma ich wielu, trzeba ich stwo¬rzyć. Obwołuje się przestępstwami tyle rzeczy, że przestrzeganie prawa staje się niemożliwe. Komu potrzebny jest naród praworządnych obywateli? Nikt nic na tym nie zyska. Ale wystarczy wprowadzić prawa, któ¬rych nie da się ani przestrzegać, ani egzekwować, ani obiektywnie interpretować — a wtedy stwarza się naród przestępców i można się karmić ich winą. Oto i system, panie Rearden, oto sztuka; a kiedy już pan to zro¬zumie, o wiele łatwiej będzie nam z panem współpracować." s. 304
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz